Shakespeare lata temu zastanawiał się „To be or not to be?” Dzisiaj, z głową podpartą jedną dłonią, drugą zapisałby „To buy or not to buy?” lub… „To read or not to read?”. Wobec tego kupować, czy nie? Czytać, czy nie?

Pytania od zawsze nurtowały ludzkość. Pytania o wszystko. Pytania, na które częstokroć odpowiedzi uzyskiwano po latach. Pytania stanowiły fundament, na którym stawiano ściany filozofii, psychologii, etyki, religii, czy innych nauk. Tak też budowano nurty literatury. Budynki, które dziś nazywamy bibliotekami, czytelniami, czy księgarniami, to wszystko dzieła sprzed lat. I wszystkie są stale potrzebne.

Jednak coraz częściej można zauważyć budynki, które nie cieszą się już taką popularnością, jak kiedyś. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie dam już teraz – świat przechodzi w strefę on-line. I choć większość z nas sprzeciwia się temu przeniesieniu, to prędzej, czy później każdy z nas wkroczy w ten świat i będzie z niego korzystał.

Zatrzymajmy się w dziale literatury off-line, literatury dostępnej poza siecią.

Książki

Te papierowe, drukowane, oprawione w miękkie lub twarde obwoluty. Książki, które można dotknąć, przekartkować, powąchać, i co istotne – zobaczyć. Książki, jako towar, który kupujemy i widzimy. Mamy z nimi kontakt, co jest bezcenne.

A jak wygląda świat on-line?

Tu jest całkiem inaczej, tu jest wirtualnie. Są ebooki, audiobooki, są książki, których fragmenty można przeczytać, lub odsłuchać. Wszystko zależy od strony www, którą przeglądamy. Najczęściej kierujemy się konkretem, lecz potem włącza się zmysł wzroku i przeglądamy podpowiedzi. Zaczynamy kupować oczami, choć jest i opcja nabywania słuchem. Można odsłuchiwać krótkich fragmentów audiobooków, co sprzyja chęci ich posiadania, choć początkowo tego nie planowaliśmy. Jednak, jak wynika z badań, audiobooki zyskują sobie coraz więcej zwolenników. Swoją drogą, do nagrywania czytanych książek zaprasza się nie tyle znane nazwiska z tak zwanego świata blichtru, ile osoby, których głosu można słuchać i słuchać. Dzięki świetnie dobranym lektorom, najczęściej „fachowo spójnych z głosem” i tematyką czytanej książki, sięgamy po audiobooki o tytułach, które w świecie realnym nigdy nie znalazłyby się w naszych dłoniach. Tak działa podstępna magia sieci, zaciekawiamy się kilkoma pozycjami i trudno nam podjąć jednoznaczną decyzję.

Wracając do audiobooków, niektóre pozycje książkowe nagrywane są w formie słuchowisk, w których bierze udział kilku lektorów. Każdy z nich ma swoją rolę, co ułatwia rozróżnić poszczególnych bohaterów. Jest to świetna forma zwłaszcza dla wielbicieli kryminałów. Skupiamy się na fabule i próbujemy wyłapać intrygę, mordercę lub motyw działania. Zmuszają do skupienia i koncentracji, których często nam brakuje, ale warto spróbować.

A jaki wpływ mają na słuchacza audiobooki?

Klasyka, czy wszelkiego rodzaju poradniki – wyciszają, uczą dystansu i ćwiczą skupienia na sobie.

Bajki – cieszą i bawią, leczą ciało i duszę, wyzwalają radość dziecka w dorosłym.

Kryminały, lub książki obyczajowe – pozwalają miło spędzić czas, budzą ciekawość i zmuszają do koncentracji na tekście.

Jednak, gdy mowa o książkach drukowanych, które kupujemy przez internet, to sprawa ma się nieco inaczej. Książka książce nierówna – po otrzymaniu przesyłki może okazać się, że nie tak miała wyglądać. Jest pogięta, zniszczona lub ma zły tytuł. Zamawiamy w księgarniach, na portalach sprzedażowych, aplikacjach służących do kupn sprzedaży czy stronach poświęconych książkom i literaturze o szerokim spektrum. Są firmy, są osoby prywatne sprzedające własne, domowe księgozbiory, są pośrednicy. Zaskoczenia można spodziewać się zawsze. Szala ryzyka przeciąża wagę na stronę osób prywatnych. Częstokroć zdjęcia publikowane w sieci nie są adekwatne z rzeczywistością. Wprawdzie można prosić o więcej fotografii danej książki lecz i te nie dają nam stuprocentowej gwarancji, co do wyglądu oryginałów. W końcu, od czego są proste programy graficzne? Stare książki, czy też zalegające od lat na półkach bibliotecznych mają prawo wyglądać „na swoje lata”. Powiedzmy szczerze – nowe nie będą, ale przecież mogą być w dobrym stanie. Z tego względu warto poświęcić więcej czasu na poszukiwania. Dobrze jest wyłapywać zdjęcia opatrzone logo sprzedawcy, gdyż są bardziej wiarygodne.

Wiele plusów, ale i minusów ma każdy rodzaj kupowania, nie tylko literatury. Jednak, nie oszukujmy się, w sieci możemy często trafić na „białe kruki”, czy też tytuły książek, jakie nie są już wydawane, nie wspominając o wznowieniach, na które raczej nie ma co liczyć. I w tym internet przoduje. To kopalnia wszystkiego, studnia bez dna.

Kupując ebooki czy audiobooki od razu stajemy się ich posiadaczami, a cena może być znacznie niższa od tej dostępnej stacjonarnie. Takie są prawa rynku, a nasza wolność nie wiąże nas przecież z jednym miejscem. Polujemy na okazje i korzystamy z obniżek – prawda znana nie od dziś i stale aktualna.

Dlatego przeglądajmy wszystko i wszędzie – grupy książkowe (Fajne książki do czytania, Lubimy czytać książki). Wykorzystujemy bony rabatowe lub kupony zniżkowe. Czasem, mając przywileje z tytułu posiadania karty stałego klienta, łapiemy okazje, które są nam proponowane.

Śledźmy nowe tytuły, publikacje, czy wznowienia książkowe.
Budźmy w sobie sentyment do książek które kiedyś przeczytaliśmy, a które do dziś mieszkają w naszej pamięci.

Kupujmy książki na prezent, dla siebie, czy dla kogoś w ramach „uśmiechu”.

I czytajmy. Bo przecież o czytanie tu chodzi.

agaKUSIczyta – Agnieszka Kusiak